Legenda Feliksa Piaseckiego o powstaniu Skamieniałego Miasta
Poniżej prezentujemy treść legendy opisanej wierszem „Skały Ciężkowickie” w 1861 roku przez Feliksa Piaseckiego.
Ucichła wrzawa i prace ustały,
Na szczytach góry stanął zamek świeży –
Wspaniałe kształty przegląda w szkle Białej,
A grzbiet ogromny dumnie w niebo jeży.
U stóp mu kręte wiją się ulice
I świątyń Pańskich połyskują szczyty,
Gród ten obronny zwie się Ciężkowice
A w zamku mieszka rycerz znakomity.
Z obcego kraju zawitał w te strony
I gród założył i zamek zbudował,
A chociaż mlekiem włos ma pobielony,
Młodzieńczą przecie czerstwość sił zachował.
Od lat niedawnych dopiero tu gości,
Lecz musiał przybyć ze skarby wielkimi,
Bo w swą posiadłość garnie włość do włości
I zawsze gotów więcej nabyć ziemi.
Chociaż majątek zgarnął okazały,
To przecież smutek sępi stare czoło,
Bo cudze mienie z tamtej strony Białej
Obszernych włości przerzyna mu koło.
Na próżno gońców wysyła na zwiady,
Za jaką cenę mógłby Kąśną zgodzić
Daremny zachód – bo w żadne układy
Rycerz z Rożnowa nie chce z nim wchodzić.
Dlatego nieraz, gdy w dzień biały konno
Obcy nasz rycerz próg zamku przechodzi
I splata smutnie na piersiach ramiona
I wzrok posępny ku Kąśnej zawodzi.
Raz, gdy tak duma – coś zatętni z dala
I tuman kurzu od Kąśnej się toczy
A wśród kurzawy jeździec cały w stali
Pędzi na zamek, co rumak wyskoczy.
I na dziedziniec wpada bez tchu prawie
I skacze z konia i schyla przyłbicę,
A rycerz widzi w pokornej postawie
Przed sobą wielkiej urody dziewicę.
„Dzięki Ci Władco Wszechmogący świata”
Woła dziewica głosem niewinności –
„Żeś mnie wybawił z rąk mojego kata”
„I skrył pod tarczę polskiej gościnności”.
„Z objęć rodziców, z cichego ustronia”
„Wyrwał mię rycerz z Rożnowa nikczemnie”
„A kiedy nie mógł wydrzeć kwiatu życia”
„Dręczył okrutnie – by zgiąć upór we mnie”.
„Bóg się zlitował nad losem sieroty”
„ I nie dozwolił upaść niewinności”
„Dziś już bezpieczną jestem od sromoty”
„Kiedym pod strażą polskiej gościnności”.
Rycerz z stron obcych spojrzał litościwie
I podniósł z ziemi klęczącą dziewicę
I ostrym kordem wstrząsnąwszy gniewliwie,
Jak do przysięgi wyciągnął prawicę.
Wtem coś zatętni i zabrzęknie w dali
I tuman kurzu od Kąśny się toczy
A wśród kurzawy jeździec cały w stali
Pędzi na zamek, co rumak wyskoczy.
I na dziedziniec wpada bez tchu prawie
I skacze z konia i o kord uderza
A pan Ciężkowic w zuchwałej postawie
Widzi przed sobą z Rożnowa rycerza.
„Ha! – tutaj zbiegłaś? – tu twoje schronienie?”
Zuchwały Rożen z wściekłością zawoła:
„Zwróć ją natychmiast, inaczej twe ziemie”
„Ogniem i mieczem spustoszę dokoła!”
Na to sędziwy rycerz wstrząsł się cały,
Jak lew zraniony, gdy wściekłość nim miota,
Usta mu groźbą straszliwą zadrgały
I silną dłonią chęć zemsty szamota.
Co widząc Rożen inną broń obiera,
W miłą łagodność przystraja swe lice
I ślady gniewu uśmiechem zaciera
I przyjacielską podaje prawicę:
„Rycerzu! przebacz! Wielu słów tu szkoda”.
„Puśćmy w niepamięć porywczości winę”
„Uderz w dłoń moją, niechaj stanie zgoda”
„Daje ci Kąśną w zamian za dziewczynę!”
Tu obcy rycerz spojrzał na dziewicę,
Lecz go jej prośba już ująć nie zdoła
Bo dłoń podniósłszy w podaną prawicę
Uderza silnie i „Zgoda” – zawoła.
„Zgoda!” – gdy rycerz powtórzył z Rożnowa
Dziewica z jękiem boleści skonała
I naraz cisza nastała grobowa
I dwóch rycerzy skamieniały ciała.
Bóg skarał głośno prawo gościnności
Bo gdzie się wznosił zamek okazały
I gród stał – dzisiaj w olbrzymiej wielkości
W dziwacznych kształtach sterczą nagie skały.